Idę przez las już około trzech tygodni, polując i zostawać na parę godzin, aby się napoić i zdrzemnąć.Potem idę przed siebie i taki schemat prowadzę już bardzo długo.Patrzę przed siebie, i w końcu widzę światło.Podejrzanie oślepiające.Odwaga się we mnie odzywa i idę w stronę światła, choć brzmi to idiotycznie, nie mam czym się martwić, zawsze mogę przybrać barwę otaczającego mnie światła, i być niczym kameleon.Zawsze mogę zachować się drapieżnie, choć moja mądrość nie zawsze pozwala mi być agresywna.
-Chole*a, moje życie jest poklepane.-mówię do siebie z braku towarzystwa.
Idę około godziny i widzę...pole zamieszkane.Terytorium innej watahy.Kamuflaż!Kamuflaż!Szybkooo!Gorzej jeśli umie czytać w myślach.Wtedy walka z jej watahą może być trudna...Oczywiście nigdy nie rwę się do walk, lecz jeśli trzeba...Chyba, że będą przychylni co do magii?Może potrzebują pielęgniarki?Najpierw trzeba będzie znaleźć Alfę, będzie łatwiej poznać tę watahę.Pora się zbliżyć do światła.
Słyszę myśli, ktoś tu jest!
-Hej, ty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz