Siedziałam na skale i rozmyślałam. Byłam chyba jedyną alfą ze wszystkich Alf która nie miała partnera. Może to głupie-pomyślałam-ale fajnie by było móc pogadać i... no... wreszcie bym miała faceta!-z tą myślą ruszyłam w głąb lasu Light Forest. Nie uszłam zbyt daleko a przeszły mi po grzbiecie ciarki.... Brrr!-pomyślałam-Ale tu strasznie-i ruszyłam dalej. Ciągle czułam zimny powiew i choć wiedziałam że to możliwie jeden z bogów płata mi figla, czułam się jakby... Hm... obserwowana? Byłam chyba jedyną waderą która zamiast leżeć w swojej jaskini włóczyła się po terenach watahy i paplała do siebie jak nienormalna. Stanęłam nad dziwną dziurą w ziemi, która przypominała tymczasową jaskinię.
-Joker?!-krzyknęłam, ale zauważyłam wtedy w wejściu wilka. To nie był Joker, to nie był nikt kogo znałam, ale nie czułam w nim zagrożenia.
-Kim jesteś?
-Raczej ty-szepnął wilk
-Astral.Alfa watahy.
Gdy to mówiłam zdawało mi się jak by tajemniczy wilk się mi baczniej, jeszcze bardziej ciekawsko niż przedtem przyglądał.
-Co to jest-spytałam wskazując na zwisający z "sufitu" jaskini medalion, który nie był znakiem żadnego znanego mi stada.
-Należę do stada Nych.
-Co to za stado?
-Należą do niego potomkowie niezwykłej pary-Moona i La Firy. Miałem kiedyś braci, ale....
-Nie ważne, jeśli to dla ciebie nie przyjemny temat to go nie poruszaj.
-Spotkamy się jeszcze kiedyś?
-Tak...Ale jak się nazywasz?
-Strom.
I odeszłam.
Zdjęcie Storm'a:
Kiedy się zamienia w wilka burz:
Jego demoniczne postać:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz