Podeszłem do wadery i nagle... Zium!! Popchnąłem ją do wody.
-CO TY ROBISZ!? TERAZ MNIE WYCIĄG! MASZ PRZE*****E! -Darła sie "płynąc" do brzegu (to nie była rzeka tylko leciutka rzeczka a ta w panikę). Wskoczyłem do niej. Była cała oburzona, patrzyła mną mnie jak by chciała mnie zabić, a w pewnym momencie otworzyła pyszczek ukazując małe szpiczaste ząbki i po swych sekundach trzymała mnie nimi na szyję po prawej stronie. Przez pare sekund nie widziałem co się dzieje i ze taka Wadera ma taką siłe lecz nagle sam wykonałem niespodziewany ruch. Wybiłem się przodem ku gorze przewracając waderę na plecy. "Zagrodziłem" ją łapami i stałem na nią. Możliwe, ze wyglądałem jak zboczuch ale co tam.
-wygrałem.-powiedziałem z uśmiechem. Zeszłem z niej i zaproponowałem abyśmy poszli na łąkę wytarzać się i osuszyć futro, zgodziła sie. Wadera szła przodem, ja praktycznie obok niej a jednak za nią...
Nastya dokończysz? ;)
OdpowiedzUsuńYukio