Na wstępie-to jest część 1. Każdy wilk może dopisać tego dalszy ciąg. : )
***
Nic nie zapowiadało tego niebezpieczeństwa. Dzień był mglisty. Od rana padało a strumienie i diamentowa rzeka były przepełnione wodą. Jedynym miejscem gdzie wilki znajdowały schronienie przed szalejącą burzą były ich własne nory i las dookoła drzewa życia. Ta pogoda cieszyła jedynie wilki wody, bawiące się teraz w deszczu, świętującą wielki deszcz- niezaprzeczalny zwiastun wiosny. Jedynie mgła i dziwne odgłosy dochodzące jakby z bliska. Co chwilę przerażone wilki pojawiały się na skale alfy i wyjaśniały swoje obawy złudną bliskością tego odgłosu. W końcu Loonie udało się zlokalizować dziwny odgłos. Dochodził on zza gór, prawdopodobnie dzień drogi od terenów watahy. Jednak aby zmniejszyć obawy wilków wybrano cztery wilki na sprawdzenie odgłosu. Wyruszyli zatem: Loona, Astral, Róża i Amour. Diamen została; była główną betą, więc musiała pilnować reszty watahy. Podczas gdy "drużyna" ruszyła w stronę hałasu, Diamen zaczęła szykować watahę na najgorsze. Wilki zaczęły wielkie polowanie, zbierając pokarm. Słabsza część watahy zbierała patyki i budowała "mury" z mułu, kamieni i gliny odgradzając w ten sposób pole czasu i góry. Następnie zaplanowane było zbudowanie "muru" od drzewa życia, aż do morza. Diamen w imieniu Astral modliła się do bogów o większą siłę dla wilków... Wszędzie czuło się podniecenie i adrenalinę. Jeśli byłaby to inna, wrogo nastawiona wataha, wilki byłyby już gotowe skoczyć sobie do gardeł.
***
U "drużyny" było podobnie. W nocy przemieszczali się z miejsca na miejsce, w dzień, z uwagi na bezpieczeństwo, odpoczywali. Mogło to im więc zająć dwie noce. Jedną już mieli za sobą, a przekonali się że Alfa dobrze wybrała. Amour ochronił ich przed ogrem. Loona pomogła im przedostać się na drugą stronę wodospadu, tworząc z niego delikatną ślizgawkę. Róża przeniosła ich nad kanionem, o mało nie łamiąc sobie skrzydła, a Astral, gdy zostali zaatakowani przez wrogie, pierwotne wilki, zatrzymała czas, dając im czas na ucieczkę. Była to więc bardzo niebezpieczna podróż. Teraz zatrzymali się w górskiej dolinie, niedaleko "miejsca X". Róża, zmęczona podróżą usnęła. Amour ochraniał ich "teren podróżny", a Astral leczyła Loonie niegroźną, lecz dość głęboką ranę zadaną przez ogra...
***
Był już dzień, a wilki osiadły za lasem, z którego dochodził hałas. Amour został i ochraniał różę. Astral i Loona były już w lesie, gdy nagle rzuciło się na nie coś ciężkiego.
-Dia, Dia, Diana?!-krzyknęły obie równocześnie.
-Tak, ja.
-Po coś tu przyszła?! Miałaś pomagać Diamen!
-No i pomagam. Jeśli nie dowiecie się prędko, czym jest hałas, to wilki się pozagryzają.
-Co?!
-Ze stresu. A teraz chodzcie za mną. Zobaczycie co znalazłam.
Pobiegły za Dianą i zobaczyły leżącą na ziemi puszkę w której środku coś mrygało.
-Może wy wiecie co to?
-Tego się obawiałam...
-O co chodzi?
-Szybko! Wracaj i powiedz Diamen, że czeka nas najcięższa bitwa, od kiedy założyłam tą watahę.
-Dobrze!-Krzyknęła Diana biegnąc już w stronę domu.
-O co chodzi Astral?
-Czuję że jest ich trzyydziestu...
-Ale kogo? Astral?
-Zwołaj drużynę, wracamy! Trzydziestu, jak na nich to dużo. A może być ich więcej.
-Ale kogo?
-Ludzi! Nie wiem jak się tu dostali... Bogini obiecała że ochroni Diamen Centauri od ludzi! (tak nasza "wataha" leży na pływającej w czasie i przestrzeni wyspie.)
-Co?
-Idziemy!
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Dodawać własny ciąg opowieści możecie dodawać po 2 częśći
OdpowiedzUsuń