C.D. Opowiadania Yukio.
Gdy dotarliśmy na łąkę nie czułam juz w ogóle złości. Wręcz przeciwnie-byłam szczęśliwa. Zwolniłam kroku aby Yukio szedł obok.
-może mały wyścig? -zaproponowałam.
-Ok, ale do kąd? - widać było po nim ze i tak pobiegnie dalej dla popisu. Ale odpowiedziałam:
-widzisz ten kamień tam?
-tak-zapatrzył sie na kamień i przysadowił
-odliczam ja. -ogłosiłam -Trzy.. Dwa... Jeden... START!! -krzyknęłam i ruszyłam do biegu.
-niezła jesteś-powiedział w biegu
-daje ci fory... Papa-zrobiłam szatański uśmiech i pokazałam na co mnie naprawdę stać. Kamień nie był blisko a na koniec łapy mnie bolały juz a oddech był płynny... Yukio udało sie mnie dogonić i odbiegliśmy do kamienia w tym samym momencie. Basior usiadł a ja "padłam". Dyszelismy chwile ale potem usiadłam i nastawiłam uszu.
-Strumyk! Woda !-Ktzyknelam.
Oboje potruchtaliśmy do strumyczka i napiliśmy sie.
-Powinnismy wracać- poWiedzialam myslac glownie o Chocolate.
-w sumie racja- powiedział wzdychając. Podeszłam do niego i przytuliłam go.
Yukio dokonczsz? :3
Yukio sry za zamieszanie ale te opo dokończ Oki? xd
OdpowiedzUsuń